MPS napisał(a):
Cytuj:
OK, tylko co chcecie osiągnąć tym protestem? Bo dla mnie to w tej chwili wygląda na coś takiego:
"Wy wredne Google! Żądamy oddania niedziałających linek Chińczykom!"
czytales w ogole o co chodzi?
Oczywiście, że czytałem, nawet dwa razy, bo w przeciwieństwie do niektórych, ja najpierw czytam, dopiero później piszę...

I z tego co przeczytałem, wywnioskowałem to co napisałem powyżej, czyli generalnie brak przemyślenia sensu tego protestu z logicznego punktu widzenia. No chyba, że chodziło tylko o pretekst do dokopania Googlom...
Cytuj:
chodzi o wyrazenie protestu wobec takiego dzialania. google i tak zrobi co chce. ale byc moze protest na nich wplynie.
Mały cytat z końcówki "listu oburzenia":
Cytuj:
Please re-read your "Ten Things" company principles and do the right thing by ending your partnership with the Chinese government.
Załóżmy, że Google się ugina i się wycofuje. Jakie będą tego konsekwencje moim zdaniem?
1. Google zostaje bez dużej kasy.
2. Chińscy internauci zostają albo całkowicie bez Google'a lub z wersją nieocenzurowaną, czyli mają dostęp do linek, które i tak nie będą działać.
3. Rządowi chińskiemu te wszyskie protesty i cała sytuacja zwisa...
Czyli w przypadku powodzenia tego protestu kto traci, a kto zyskuje? Nie zyskuje właściwie nikt poza działaczami, którzy mogą się chwalić, że odnieśli... no właśnie co? Sukces? Tylko jaki? Bo informacje jak były cenzurowane tak dalej są, tylko na nieco innym poziomie...
Traci Google (nie otrzymując nic w zamian, a przecież to firma komercyjna, od której akcjonariusze żądają wyników finansowych a nie uwikłania w przepychanki polityczne) i w zależności od wariantu opisanego w pkt 2 również chińscy internauci.
Na koniec postaram się napisać najprościej jak się da:
Ten protest według mnie nie ma sensu. Miałby sens gdyby cenzurowanie wyszukiwania wyników było
jedyną przeszkodą w dostępie Chińczyków do informacji, a w chwili obecnej tak nie jest. Jedynym skutkiem cenzurowania wyników wyszukiwania w chwili obecnej jest moim zdaniem niezwracanie wyników, do których i tak dostęp jest zablokowany przez rząd chiński. Spełnienie żądania zaprzestania cenzurowania wyników zapytań powoduje tylko straty dla Google'a,
a nie zmienia absolutnie nic pod względem dostępu Chińczyków do "zakazanych" informacji. Więc w chwili obecnej, jeśli chodzi o ten konkretny protest i całe to oburzenie, ja jestem po stronie Google'a...
Jaśniej już chyba nie potrafię...