Człowiek nie jest osobnikiem dla którego nie mają znaczenia dzwięki(słowa) które wydaje(wypowiada). Za pomocą słów wyrażamy swoje myśli i komunikujemy się z innymi. Jak myślicie, gdyby w świecie np. polityki posługiwano się wulgaryzmami, do czego by to doprowadziło? Albo gdybyście w jakimś serwisie informacyjnym usłyszeli wiadomości naszpikowane pikantnym słownictwem, jakbyście to odebrali?
-to odnośnie wypowiedzi digilante
digilante napisał(a):
(...) there is no damage done, except as seen by those who, by virtue of their (often religious) upbringing, happen to feel that it is correct for them to be offended by the term.
Dalej
digilante napisał(a):
(...) I personally do not see there being anything wrong with the usage of so-called vulgarisms as and when meaningful. I believe that utter freedom of speech is more important than censorship of certain words that are part of a language, just because some people are offended by it.
Nie wiem czy tak jest w rzeczywistości, ale zakładam że masz nad sobą przełożonych z którymi nie jesteś na stopie koleżeńskiej. Czy rozmawiając z nimi też używasz wulgaryzmów? Albo gdy np. w banku zdenerwuje Cię pani w okienku, też bez skrępowania ślesz wiązankę?
Co wtedy z Twoją "freedom of speech"?!
Podejrzewam, że nie zawsze i nie wszędzie używasz wulgaryzmów, bo na pewno są okoliczności w których tego nie robisz. Nie czujesz się wtedy ocenzurowany?
(np. wobec rodziców lub rodziny? - oczywiście możesz być przypadkiem który z rodziną żyje wzorcowo, wtedy ten przykład nie będzie dobrym argumentem)
digilante napisał(a):
Anyway, I guess my point is that I am (fanatically ) against censorship in any form in any place.
Osobiście pracuję z ludzmi którzy wyznają podobne jak Ty podejście do tego tematu. O dziwo, gdy rozmawiają przez telefon w sprawach zawodowych, lub osobiście z klientami nie usłyszysz w ich wypowiedziach krzty wulgarności, której normalnie sobie nie skąpią. Zastanawiająca zmiana... (czyżby dwulicowość?)
Dalej twierdzisz, że
digilante napisał(a):
(...) Does the fact that I regularly use vulgarisms to express my emotions or thoughts as necessary make me immoral, uncultured?
??
Swoje postępowanie chcesz usprawiedliwić tym, że inni robią gorsze rzeczy?
digilante napisał(a):
(...) How would one compare this to a thief and rapist who never utters a swear word?
Otóż gwałciciel może powiedzieć że gorszy jest pedofil, a złodziej będzie się usprawiedliwiał że nie może znaleźć dobrej pracy, a za 600 zł miesięcznie nie będzie dawał się wyzyskiwać i okradać przez bogatych pracodawców.
digilante napisał(a):
Take for example the US movie industry. A movie can show people getting their heads blown off, people getting murdered, people swearing, stealing, etc - and the rating is usually 10, 12 or in the worst cases 16 years of age.(...)
There's something very wrong with that.
Z tym się zgadzam. Przemysł filmowy ma bardzo duży i niestety bardzo zły wpływ na społeczeństwo, zwłaszcza na dzieci i młodzież. Dlatego trzeba się temu przeciwstawiać w miarę swoich możliwości. Poruszać te tematy na forach, żeby budzić wrażliwość innych.
Między innymi dlatego rozpocząłem tę dyskusję.
Odnośnie wypowiedzi
bag_of_bones napisał(a):
O ile też jestem przeciwko szerzeniu wulgarnego języka, o tyle trudno mi się zgodzić, że tłumaczenie wulgaryzmów jest takiego języka propagowaniem...
ze słownika języka polskiego
http://portalwiedzy.onet.pl/polszczyzna ... =1&x=0&y=0Cytuj:
fr. propagande, z łac. propagatio ‘rozkrzewianie’, łac. propagare ‘krzewić, szerzyć‘.
bag_of_bones napisał(a):
Ale to chyba jakieś nieporozumienie. Słownik jest nie tylko dla dzieci, a nawet nie przede wszystkim dla nich. Wyeliminowanie tłumaczeń wulgaryzmów pozbawiłoby ich też użytkowników dorosłych, którzy korzystają z nich wcale niekoniecznie po to, żeby kląć po angielsku, ale do innych celów (książki, filmy i in.).
Przytoczony cytat z warunków rejestracji na forum świadczy o tym, że słowa wulgarne nie są niczym dobrym, a ich używanie jest nawet niezgodne z prawem. A sam słownik uczy użytkowników takich słów... I ja tu rzeczywiście widzę jakieś nieporozumienie...
Jak już pisałem
7Gustaw7 napisał(a):
Czy nie wyrządzi to więcej szkód moralnych niż będzie pożytku z ich całej "wartości edukacyjnej"?
Wg mnie sprawa nie jest oczywista. Po pierwszej refleksji optowałbym za rodzajem odrębnego słownika wulgaryzmów, dostępnego od 18 lat.
Uważam, że nie jest dobrym umieszczanie wulgaryzmów w słowniku do którego mają dostęp wszyscy.
bag_of_bones napisał(a):
Nawiasem mówiąc, szedłem kiedyś za trójką pierwszoklasistów - chłopczykiem i dwiema dziewczynkami - cała trójka ledwo odrosła od ziemi. Język, jakim mówili, kiedyś nazywano marynarskim.
Czy taka trójka znajdując wulgarne słownictwo w słowniku nie utwierdza się w przekonaniu, że takie słowa nie są niczym złym...??