No właśnie w tym problem, że z podstawówki. W liceum już robi się ciekawiej. Skończyłem mat-fiz, więc może i coś o tym wiem; po pierwsze, nie ma czegoś takiego jak "w prawo" i "w lewo", tylko zgodnie lub przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Po drugie, analityczne rozważanie kątów w układzie współrzędnych zakłada, że dodatnie kąty liczy się właśnie w twoje "lewo", czyli przeciwnie do ruchu wskazówek zegara (PIERWSZA ćwiartka układu współrzędnych jest w prawym górnym rogu, druga w lewym górnym, trzecia w lewym dolnym, a czwarta w prawym dolnym. Idąc po kolei ćwiartkami, masz ruch przeciwny do wskazówek.) Kąty ujemne liczy się zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Tak, istnieją kąty dodatnie i ujemne. Dlatego właśnie w definicji kąta skierowanego jest "
uporządkowana para półprostych wraz z częścią płaszczyzny ograniczoną tymi półprostymi". Uporządkowana, bo można liczyć od jednej do drugiej albo odwrotnie, i wtedy kąt jest dodatni lub ujemny. W prawo lub w lewo. Do przodu lub do tyłu. (I to z dowolną miarą, od minus nieskończoności do plus nieskończoności, żeby było jeszcze zabawniej.) Natomiast, co nas tutaj interesuje, w przypadku kąta na płaszczyźnie bez układu współrzędnych nie ma znaczenia, w którą stronę się go liczy, bo zawsze będzie dodatni i zawarty w przedziale domkniętym od 0 do 360 stopni. Znasz może prawo odbicia? W najprostszej wersji "kąt padania jest równy kątowi odbicia". Jest równy. Oba są dodatnie, mimo że po przeciwnych stronach normalnej.
To chyba mały offtopic, ale nie zdzierżę, jak ktoś mnie będzie uczył, że kąty liczy się tylko w prawo

_________________
Nierób z zawodu, tłumacz z zamiłowania.
